Był maj. Ciepłe wiosenne słońce przebijało się przez częściowo zachmurzone niebo a podpoznańskie Dakowy Mokre, gdzie zaczyna się ta opowieść, rozkwitały w najlepsze i jak się później okazało, tego dnia były wyjątkowo suche. Pobliski klasztor Franciszkanów, pięknie udekorowany miał być cichym świadkiem jednego z ważniejszych dni w życiu dwojga Londyńczyków. Mimo największej dbałości o detale i wielu godzin poświęconych przygotowaniom, nie mogli jeszcze wiedzieć, jak wypadnie ich ślub. Teraz, z perspektywy czasu już wiedzą, ja też, a Wy? Zobaczcie sami, wszak na tym bolgu się nie czyta, tylko ogląda. Miłego!