Zapraszam do obejrzenia najbardziej osobistego i nietypowego pleneru, jaki zdarzyło mi się zrobić. Pomiędzy młodymi stanął… aparat. Roli pana młodego i fotografa zarazem nie udało mi się pogodzić. Bez uszczerbku dla walorów estetycznych przedstawionych fotografii, pozwoliłem sobie całkowicie pominąć swój wizerunek. Nie znaczy to jednak, że osoba ma nie odbiła na nich swojego piętna. Niejeden romantyk z pewnością doszuka się mnie w pięknych oczach Panny Młodej, w jej rozmarzonej twarzy czy też gestach stęsknionych… ale właściwie po co? Wszak czy pan młody nie jest tylko tłem dla swej wybranki?
Nie ujmując innym Pannom Młodym na tym blogu, przedstawiam tę jedyną, od niedawna moją żonę Anetę. Zapraszam Was, abyście wspólnie z nami odbyli naszą podróż poślubną po Maderze. Nie przeraźcie się mrocznym początkiem, pamiętajcie, że po burzy zawsze przychodzi spokój.