Gdy to piszę, jest wigilijny poranek. Mój czteromiesięczny syn (oficjalny prezes tej firmy) odsypia wczorajszy, jakże aktywny dzień, więc mam wolną chwilkę. Nie jestem specjalistą od mediów społecznościowych, ale pomyślałem, że w tym roku ogarnę się i wrzucę coś w internety, składając przy okazji świąteczne życzenia. Od razu wiedziałem, którym reportażem się z Wami podzielę. Nie chodzi o to, że ten jeden prezentuje jakiś inny, lepszy poziom od pozostałych. Decyzja była bardziej prozaiczna. Po prostu, w ten rodzinny czas sięgnąłem po materiał, który jest mi bardzo bliski w sposób zupełnie subiektywny.
Czasem jest tak, że gdy kogoś poznajemy nie ma żadnych barier, czujemy się jakbyśmy znali te osoby od dawna. Ada i Kuba to młoda, uśmiechnięta para z Jarocina. Jarocin znam i lubię, ponieważ to rodzinne strony mojej żony i tam właśnie braliśmy ślub. Okazało się, że Ada i Kuba wybrali ten sam kościół i tę samą salę. Pomyślałem, przypadek. W końcu Jarocin to nie miasto tysiąca kościołów i sal ślubnych. Wystarczyły jednak pierwsze uśmiechy, żebym wiedział, że to będzie wyjątkowy reportaż.
Dla mnie podczas robienia zdjęć najważniejszy jest kontakt z fotografowanymi osobami. Muszą się czuć przy mnie swobodnie. Chcę pokazać je z najlepszej, ale prawdziwej strony, niepozowanej, niespiętej, naturalnej. Długo nie mogłem się doczekać dnia ślubu, byłem dziwnie pewien, że to będzie cudowny dzień. Ada i Kuba to takie osoby, przy których zawsze czujesz się jak w domu. Tak też miałem. Czułem się jak w domu. Robiłem zdjęcia i starałem się z całych sił, aby nie zawieść pokładanych we mnie nadziei,
Nie mam reportaży, których się wstydzę. W każdy wkładam dużo serca, pozostawiam część siebie. Z czasem, wraz z kolejnymi zleceniami zaczyna brakować tych “części siebie”, a takie reportaże jak ten nakręcają mnie do dalszego działania. Zapraszam do obejrzenia gdzieś pomiędzy świątecznymi potrawami. Być może i kogoś jeszcze ten ślub zainspiruje. Wesołych Świąt Wam życzę!